Anna, niezadowolona, podniosła wzrok i odpowiedziała:

"Po co zawracać mi głowę takimi drobiazgami? Czy była tego warta? Ale Marta stała w progu i czekała na reakcję. Dyrektorka, zdając sobie sprawę, że trzeba coś zrobić, wstała i wyszła na korytarz.

Weszła do sali i serce jej zamarło. Odwrócony do niej plecami żołnierz stał przed gablotą z ciastami. Jego uszy zabawnie sterczały z ogolonej głowy.

- Michał, synu - krzyknęła chrapliwie Anna. Wszyscy się rozejrzeli. Marta i sprzątaczka, ciocia Joanna. Żołnierz też się odwrócił. Anna westchnęła konwulsyjnie, wszystko zaczynało się od nowa, znów widziała syna w obcym człowieku.

Z trudem zebrała się w sobie i zapytała: "Młody człowieku, niedługo zamykamy. Jeśli nie chce pan nic kupić, proszę wyjść". Młody człowiek uśmiechnął się z zakłopotaniem.

Popularne wiadomości teraz

"Zadzwoniłam do mamy i powiedziałam, żeby dała mi pieniądze. Odmówiła, bo wydała na badania i leki. Nie wierzę. Chyba nie chciała mi pomóc." Z życia

„Po tym, jak go zdradziłam, mój mąż wrócił, ale mi nie wybaczył. Nie zapomniał. Przeprowadziliśmy się do innego miasta, ale to nie pomogło”

Kiedy natura postanowiła odpocząć! Dzieci celebrytów, które mają pecha ze swoim wyglądem

Strażniczka zdrowia na każdą kieszeń: właściwości lecznicze aksamitki

"Przykro mi, ale nie mogę wybrać. Nie mam dużo pieniędzy" i otworzył dłoń z drobnymi.

"A twoi rodzice nie pomagają?" - zażartowała Anna, podchodząc bliżej. Moje siostry. Pozwolili mi wyjechać na tydzień na wakacje, więc przyjechałam tutaj.

Ona mieszka niedaleko ode mnie. W sierocińcu. Zostałyśmy tylko ja i ona. A pieniądze ukradli mi w pociągu, dobrze, że miałem trochę drobnych w kieszeni - zarumienił się chłopak.

Ania poczuła się jak oblana zimną wodą i zwróciła się do Marty: - Dziewczyny, chodźcie, zapakujcie do torby jakieś smaczne jedzenie. Rachunek dacie mi później - zarządziła i odwróciła się do żołnierza.

- "Jesteś głodny?" - zapytała Anna i wzięła go za rękę - "Chodźmy do mojego biura. Dam ci herbatę i kanapki." Żołnierz, rumieniąc się, poszedł za nią.

Tymczasem na korytarzu Marta i jej partnerka pakowały słodycze do torby. "Co nasza Ania taka podekscytowana? Czas wracać do domu i zamykać kasę, a my się tu krzątamy" - narzekała Marta. Ciotka Joanna krzyknęła na nią: - "Dlaczego marudzisz?

Powiedziały: "Zrób to i nie narzekaj. Anna robi to dobrze. Musimy uszczęśliwić dziewczynę i wspierać chłopaka. Ale Marta się nie poddawała: "Szczerze mówiąc, pierwszy raz widzę ją w takim stanie. Jak ona na niego krzyczała, Michał? Ty, Joanna, pracujesz tu od dawna, kto to jest?".

Sprzątaczka przestała mopować podłogę i westchnęła smutno - Tak miał na imię jej syn. Zginął na wojnie w Afganistanie. Był jedynym, jakiego miała. Broń Boże, żeby dziewczyny musiały przez to przechodzić.

Wcześniej była inna. Była roześmianą gadułą. A jak Michał zginął, to się skamieniała. W gabinecie Ania delikatnie wypytywała chłopaka: "Jak długo jesteś sam? Jak ma na imię twoja siostra?

Gdzie zamierzasz spędzić noc? Chłopak z apetytem zjadł kanapki i odpowiedział prosto. "Moi rodzice byli w łaźni pijani. Siostra ma na imię Julia i za dwa lata skończy sierociniec.

Po wojsku wróci do domu rodziców we wsi i zabierze tam Julię. Noc spędzi na stacji kolejowej, jest już umówiony z oficerem dyżurnym. Anna słuchała go, ale widziała przed sobą syna.

Zmarszczył nos i ugryzł chleb w ten sam sposób, najpierw skórkę, a potem miękką część. Wtedy przypomniała sobie: "Jak masz na imię? Był zaskoczony: - "Mam na imię Michał. Zawołałeś mnie na korytarzu.

Zastanawiałam się nawet, skąd wiesz." Gardło Anny zacisnęło się z frustracji. Zakaszlała tak mocno, że łzy popłynęły jej po twarzy. Michał był zaniepokojony.

"Co się z tobą dzieje? Jest źle? Anna wzięła łyk wody mineralnej ze swojej szklanki i wytarła mokrą twarz. "Nie, wszystko w porządku, nie martw się. Powiem ci coś. Nie jedziesz na dworzec, spędzisz noc u mnie.

Wyjdziemy teraz, a jeśli cię nie wpuszczą, damy ci jakieś prezenty. I nie kłóć się. Jestem starszy i wiem lepiej. Michał zapytał nieśmiało: "Czy twoja rodzina będzie miała coś przeciwko?

To znaczy, jeśli przyniesiesz je z ulicy? Anna uśmiechnęła się: "Nikomu by to nie przeszkadzało. Mieszkam sama i przez chwilę przypomniałam sobie o moim byłym mężu. Zostawił ją pół roku po pogrzebie.

Dla młodej dziewczyny, dwa lata starszej od ich syna. Teraz ma trójkę dzieci. Widziałam go niedawno. Stał się starszy, grubszy i głupszy. Oczywiście nawet nie myśli o Myszce, pewnie wychowuje swoje dzieci.

To ona wciąż nie może zapomnieć o swoim synu. Rok po tym wydarzeniu na peronie stały dwie osoby. Anna i Julia, które przygarnęła. Czekały na pociąg pospieszny, którym miał przyjechać Michał. Najważniejsza osoba w ich życiu...

Pisaliśmy również o: Ostatnie pożegnanie Hanny Gucwińskiej. Miejsce jej ostatecznego spoczynku zostało ustalone

Może zainteresuje: Polska pogrążona jest w żałobie. Nie żyje jeden z najwybitniejszych aktorów "Świata według Kiepskich"

Przypominamy o: W sieci gorąco. Andrzej Piaseczny odpowiada na nietakt internauty. "Proszę nie przekraczać tych granic"