Marta jest obiektem krytyki z każdej strony. Rodzice, przyjaciele, własne dzieci... Wszyscy byli niezadowoleni z jej wyboru.

W końcu Marta miała solidnych zwolenników (zarówno pod względem wieku, jak i zamożności). Ale kobieta uważała, że czym innym jest małżeństwo w młodym wieku i wspólne życie do późnej starości, a czym innym małżeństwo w wieku, w którym każdy ma już swoje przyzwyczajenia, które zdążyły się zakorzenić... Poznała Artura, gdy poszła na spotkanie z dostawcą.

Tego dnia padał śnieg, a pod koniec negocjacji było mroźno i nie mogła otworzyć zamka w drzwiach samochodu. Już miała dzwonić po ślusarza, gdy usłyszała:

- "Pomogę ci". Młody mężczyzna, po dziesięciu minutach szamotaniny, w końcu otworzył zamek. Marta wręczyła mu 500 złotych, ale on odmówił: "Podwieź mnie, lepiej do metra...".

Następnego dnia Artur spotkał Annę pod jej sklepem z bukietem kwiatów. Tak zaczął się ich związek. A potem szczęście miłosne i łóżkowe zalewało ją nieprzerwanym strumieniem. Żyli tak przez trzy lata.

Popularne wiadomości teraz

„Życie nauczyło mnie, że czasami nieznajomi są drożsi niż rodzina: nawet wstyd im o tym mówić”

„Jak mógł zaproponować coś takiego swojej matce. To nie jest odbieranie kotka z ulicy. To jego matka – skomplikowana i skąpa kobieta”

"Czekałam na rozwód. Były mąż próbował wrócić, ale byłam nieugięta. Wyprosiłam go. Dobrze mi bez niego"

„Mama prosi mnie, żebym dochowała tajemnicy i nie niszczyła szczęścia mojej siostry: „Wiesz, przez co przeszła. Zrobiłabym to samo dla mojego dziecka”

Marta dawała swojemu młodemu kochankowi wodę, jedzenie i ubrania. Dała mu nawet samochód, żeby miał więcej pieniędzy i nie zadowalał się nędzną pensją i jej prezentami. Jej Artur pochodził ze wsi.

Raz nawet Anna pojechała z nim do domu jego rodziców. Był to skromny, czysty dom. Ale Marta podejrzewała, że piją. Wszystko się kończy.

Indiańskie lato Marty też dobiegło końca. Pewnego dnia, kiedy wróciła z pracy, zobaczyła, że rzeczy Artura zniknęły. I to nie tylko jej rzeczy, ale także pieniądze, które trzymała w pudełku.

Marta nie zadzwoniła na policję. Wstydziła się przyznać, że wszyscy, którzy twierdzili, że jej Artur to zwykły alfons, mieli rację. Postanowiła więc powiedzieć, że sama go przegoniła. Zmęczyła się nim.

Pisaliśmy również o: Wspomnienia i tęsknota. Paulina Smaszcz o marzeniach, które nie zdążyły się spełnić z Kurzajewskim

Może zainteresuje: Moja córka nie wiedziała, że Andrzej nie jest jej prawdziwym ojcem, ale po jednej z akcji męża Ania zaczęła się tego domyślać

Przypominamy o: W sieci gorąco. Andrzej Piaseczny odpowiada na nietakt internauty. "Proszę nie przekraczać tych granic"